Od wielu lat rozwój internetu wspiera nasze codzienne obowiązki. Bez konieczności wychodzenia z domu możemy załatwić sprawy formalne, które jeszcze do niedawna wymagały od nas osobistej wizyty we właściwym urzędzie. Nic więc dziwnego, że postęp zaczął dotyczyć również tak delikatnych spraw jak obrót finansowy. Kiedy kilkadziesiąt lat temu coraz więcej osób zaczynało przekonywać się do kart płatniczych, przelewów na konta bankowe i wypłat z bankomatów, ciężko było sobie wyobrazić sytuację, w której możliwy będzie kolejny duży krok w kierunku rozwoju pieniądza. A jednak!
Na pewno spotkałeś się z nazwą „bitcoin”, która w temacie waluty jest właśnie symbolem tego wielkiego kroku ku postępowi. W kwestii uzupełnienia informacji dla tych, którzy być może nie interesowali się wcześniej omawianym zagadnieniem — bitcoin to zdecentralizowana waluta, wolna od kurateli rządów i instytucji bankowych. Możesz z niej korzystać w dowolnym miejscu na świecie, pod warunkiem, że posiadasz oczywiście dostęp do internetu. Ilość bitcoinów jest ograniczona, to znaczy, że na rynku znajduje się jej określona liczba — nie można ich dodrukować jak zwykłego pieniądza. I właśnie dzięki swojej unikalności bitcoin bardzo powoli zaczyna konkurować z papierowym pieniądzem. Coraz więcej sklepów internetowych decyduje się na przyjmowanie płatności właśnie w tej walucie.
Jeżeli interesujesz się wymianą walut i zarabiania na wahaniach ich kursów, to bitcoin również może dla Ciebie być sposobem na to, żeby pomnożyć swój majątek. Musisz jednak pamiętać, że tam, gdzie można zarobić, można też stracić.
Krach na rynku kryptowalut
Bitcoin zyskiwał sławę niemal z miesiąca na miesiąc. Wirtualna waluta cieszyła się popularnością wśród funduszy inwestycyjnych oraz — a może nawet przede wszystkim – wśród klientów indywidualnych. Popularność wśród przeciętnych „Kowalskich” wiązała się z tym, że bitcoin stał się bardzo modnym produktem. Co więcej, liczne wystąpienia takich osób jak chociażby Elon Musk tylko podkręcały gorącą atmosferą i zainteresowanie wokół niego. Wystarczy wspomnieć o wytępieniu właściciela Tesli, który napomknął tylko o temacie kryptowalut, aby te po chwili zaczęły osiągać rekordowe wyniki w notowaniach giełdowych.
Taki stan rzeczy — możliwość szybkiego zarobku – zaczął napędzać koniunkturę i przyciągać nowych klientów. U wielu zadziałał tak zwany „owczy pęd”, który polegał na naśladowaniu innych inwestorów. W sytuacji, w której średnio rozeznany w temacie inwestor naśladuje innego, równie mało zorientowanego w kwestii kryptowalut nabywcę, może dojść do podjęcia błędnych decyzji inwestycyjnych. Czy tak właśnie było w przypadku bitcoina? Nie od razu.
Ci, którzy zainwestowali swoje pieniądze w dobrym momencie i wiedzieli, kiedy sprzedać swoje akcje, mogli na takich transakcjach naprawdę dużo zarobić. Z kolei dla tych, co przespali spadek bitcoina nie ma chwilowo ratunku. Szczyty na wykresach — przynajmniej na razie — bitcoin ma już za sobą. Zastanawiasz się pewnie, jak to możliwe, że tak przyszłościowa waluta, wspierana przez takich ludzi jak ElonMusk i ciesząca się zainteresowaniem w całym internecie, może przeżywać spadki na kursie? Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Dobrze zatem znaćje, aby w przyszłości wiedzieć, jak odpowiednio inwestować.
Krach kryptowalut — skąd się wziął?
Jedno zdanie, wartościowa porada lub dobre słowo od Elona Muska cudownie wywindowały kurs bitcoina, aby drugiego dnia spowodować jego drastyczny spadek. Jak do tego doszło? Producent Tesli, fan ekologii i wielki zwolennik dbania o środowisko zauważył, że wspieranie bitcoina jako kryptowaluty nie wpływa pozytywnie na ekologię, i tym samym chwilowo nie jest on zainteresowany dalszym rozwojem tej waluty. Efekt tych słów to wspomniany właśnie drastyczny spadek bitcoina. Ci, którzy zdawali sobie sprawę z tego, że kurs jest już mocno wyśrubowany, zaczęli sprzedawać swoje akcje. Na inwestorów, którzy przegapili dobry moment, czekała strata w postaci ujemnego kursu.
Sam Elon Musk nie jest jednak w stanie aż tak mocno wpływać na długotrwałe wahania kursu. Bardzo szerokim echem odbiła się również decyzja rządu Chin, który zakazał instytucjom płatniczym w swoim kraju przyjmowania i świadczenia usług rozliczanych w bitcoinach. Rynek chiński jest obecnie najszybciej rozwijającym się rynkiem na świecie. Chiny zaczynają doganiać, a według wielu analityków: przeganiać USA pod względem rozwoju gospodarczego. Chińskie firmy dominują w eksporcie swoich towarów. Produkuje się miliony dóbr materialnych i tyle samo się ich sprzedaje. Nic więc dziwnego, że krach na bitcoina spowodowany był również taką polityką chińskich władz. Jeśli rozwijająca się waluta zostaje odcięta od takiego rynku jak Chiny, to czy można być zdziwionym spadkiem na jej kursie? Wydaje się, że nie.
Bitcoin — krach, którego nie dało się uniknąć?
Zaletą bitcoinów jest to, że są one wolne od decyzji rządowych czy bankowych. Można nimi dowolnie obracać, kupować je i sprzedawać. Wystarczy tylko dobrej jakości telefon, dostęp do internetu i gotowe. Jednego dnia można stać się posiadaczem i handlarzem tej waluty. Z drugiej jednak strony decyzja rządu chińskiego pokazuje, że da się poprzez oddziaływania polityczne mocno wpłynąć na kurs bitcoina i osłabić go. Warto również przypomnieć, że w podobnym tonie — choć nie tak dosadnie – o kryptowalutach wypowiedzieli się przedstawiciele administracji rządowych Turcji oraz Indii. Co więcej, po decyzji tureckiego rządu z tego kraju zniknął właściciel popularnej giełdy, na której można było kupić właśnie kryptowaluty. Oprócz zniknięcia właściciel giełdy zabrał ze sobą ponad 2 mld dolarów, które ulokowali na niej inwestorzy. Tego typu sytuacje pokazują, że jednego dnia przez oszustów lub decyzje poszczególnych krajów można stracić naprawdę sporo pieniędzy. Niestety, wielu ludzi, którzy korzystali na nieprzewidywalności bitcoinów i na tym zarabiali, straciło również na tym samym — nie da się póki co przewidzieć, w którą stronę „powędruje” kurs. Zawsze warto więc dywersyfikować swoje inwestycje w kryptowaluty.
Uwaga! Powyższy artykuł ani w całości ani w części nie stanowi „rekomendacji” w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi czy Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) Nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. w sprawie nadużyć na rynku (rozporządzenie w sprawie nadużyć na rynku) oraz uchylające dyrektywę 2003/6/WE Parlamentu Europejskiego i Rady i dyrektywy Komisji 2003/124/WE, 2003/125/WE i 2004/72/WE oraz Rozporządzenia Delegowane Komisji (UE) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r. uzupełniające dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/65/UE w odniesieniu do wymogów organizacyjnych i warunków prowadzenia działalności przez firmy inwestycyjne oraz pojęć zdefiniowanych na potrzeby tej dyrektywy. Zawarte w serwisie treści nie spełniają wymogów stawianych rekomendacjom w rozumieniu w/w ustawy, m.in. nie zawierają konkretnej wyceny żadnego instrumentu finansowego, nie opierają się na żadnej metodzie wyceny, a także nie określają ryzyka inwestycyjnego.